„Najpierw pranie potem siebie” – premiera spektaklu Konińskiego Teatru Tańca. 21:30 Synagoga w Koninie ul. Mickiewicza 2 Wstęp wolny. Koncert Michała Pepola „Kora nieskończoność” 22:00 Kino Oskard Aleje 1 Maja 7a Bilet 13 zł. Nocne Kino Konesera – film „Cicha dziewczyna” Sobota 9 września
Wyremontowaliśmy zrujnowany nagrobek Aleksandra Zawarzyna – 24-letniego żołnierza-ochotnika 18. pułku piechoty, poległego w 1920 roku w wyniku ran poniesionych w wojnie polsko-bolszewickiej. Prace kosztowały ponad […]
Połknęłam to świństwo bez zastanowienia. Dwie od razu, a potem jeszcze dwie… Najpierw wymiotowałam. Potem doszła biegunka, więc odwodniłam się koncertowo. Wreszcie wylądowałam w szpitalu, gdzie stwierdzili, że poronienie jest w toku i miałam zabieg. Poznaliśmy się tuż po śmierci mojej mamy
Electrolux EWW1476HDW - po 2,5 roku przestała dosuszać. Dzień Dobry, Pralko-suszarka Electrolux EWW1476HDW działała niezawodnie przez 2,5 roku. Pranie wyjęte z suszarki było zawsze suche (czy to ręczniki frote, czy ubrania. Przez ostatnie pół roku pranie za każdym razem wyjmujemy niedosuszone, delikatnie mokre.
"Najpierw parada, potem - adopcja" 7 czerwca 2008, 10:42. Aktualizacja: 7 czerwca 2008, 12:02. Pytani, czy obie strony – parada i kontrparada – stosują wobec siebie prowokacje, by
A ten blog ma mi pomóc – nawet jeśli nikt nie będzie go czytał. Może pomoże mi bardziej kontrolować swoje myśli, może pozwoli wrócić za parę miesięcy i prześledzić drobne różnice (=drobne sukcesy), może pozwoli mi wstawać rano i mieć poczucie sensu, a potem – poczucie sprawczości (bo COŚ udało się zrobić!).
. Załadować pralkę, nasypać proszek, uruchomić urządzenie i już! Wydaje się, że pranie jest dziecinnie proste. W praktyce okazuje się, że jest bardziej złożoną czynnością niż nam się wydaje i często na tym polu popełniamy błędy, które mają opłakane skutki dla naszej odzieży – niedopranej, odbarwionej albo w mniejszym rozmiarze. Jakie błędy popełniamy najczęściej i jak można sobie z nimi poradzić? Już podpowiadamy! Obowiązki domowe mają to do siebie, że zazwyczaj wykonujemy je automatycznie i w pośpiechu – niemalże każdemu zdarzyło się zrobić pranie na szybko. I właśnie tutaj tkwi sedno sprawy – często nie zwracamy uwagi na detale, a jest kilka kwestii, które mają duże znaczenie dla efektu końcowego. Piktogramy z metki – kto by to czytał? No właśnie. A potem wyciągamy niedoprane ręczniki, wełniany sweterek, który skurczył się o kilka rozmiarów i galową koszulę, która straciła swoją jakość. Dlatego przed włożeniem odzieży do bębna pralki warto sprawdzić, jakie oznaczenia znajdują się na metce. To najlepsza wskazówka co do wyboru programu piorącego, temperatury wody oraz trybu wirowania. Jeśli mamy tkaniny, które wymagają specjalnej pielęgnacji, te informacje są kluczowe dla zachowania ich wysokiej jakości. Jak zapamiętać znaczenie piktogramów? Wydrukowana ściąga powinna być pomocna. Pranie ręczne? Przecież pralka wypierze lepiej… Delikatne tkaniny mają to do siebie, że trzeba z nimi obchodzić się ostrożnie i wymagają lekkiego namoczenia. Zazwyczaj wiemy, że jedwabną apaszkę czy kaszmirowy sweterek musimy uprać ręcznie, bez intensywnego tarcia, aby ich nie zniszczyć. Problem pojawia się w momencie, kiedy nie wiemy, że dana tkanina jest delikatna – np. len czy wiskoza, a wypranie jej w pralce wydaje się szybkie i proste. Niestety może przyczynić się do zniszczenia garderoby i doprowadzenia jej do stanu całkowitej nieużywalności. Recepta? Patrz punkt 1. Szczegółowe segregowanie ubrań to strata czasu …i doskonały sposób na zafarbowaną odzież, która straci swoje walory. Jeśli chcemy, aby ubrania zachowały swoją naturalną barwę, zacznijmy je segregować przed włożeniem do bębna pralki. Najłatwiej posortować je ze względu na kolor bazowy. Jednak podział na jasne i ciemne pranie może nie wystarczyć – warto dodatkowo wydzielić białą odzież i ubrania w intensywnych barwach – np. czerwonej czy zielonej. Pamiętajmy także o tym, że mimo podobnej kolorystyki ciemna elegancka bluzka nie będzie się dobrze „czuła” w towarzystwie grafitowych jeansów. Dlatego zwracajmy uwagę na to, z jakich materiałów zostały uszyte i stosujmy się do zaleceń producenta. – Ubrania w intensywnych kolorach najczęściej mają tendencję do farbowania, o czym przekonała się niejedna zabiegana osoba. Szczegółowa segregacja ubrań jest ważna, jednak w praktyce bywa różnie – czasem pranie musimy robić na już, duże ilości nie ułatwiają zadania, a wśród kolorowej odzieży może zdarzyć się ta o bardziej intensywnym nasyceniu i problem gotowy. Dlatego w ramach linii Paclan For Nature stworzyliśmy biodegradowalne chusteczki wyłapujące kolor – Color Absorber. Materiał wykonany z certyfikowanej 100% wiskozy wchłonie nadmiar barwników z tkanin i ochroni odzież przed zafarbowaniem. Efekt? Czyste pranie bez kolorowych smug – mówi Marta Krokowicz, Brand Manager marki Paclan. Więcej detergentu = lepsze efekty Niekoniecznie, ale za to niedokładnie wypłukane pranie i resztki środka piorącego w pakiecie – jak najbardziej możliwe. Na opakowaniu każdego detergentu widnieją wskazania producenta dotyczące jego dawkowania i warto się do nich stosować. Czasem ich nie czytamy, nie chce nam się odmierzać odpowiedniej ilości środka piorącego albo przy mocniej zabrudzonym praniu dodajemy go znacznie więcej, zakładając, że to spotęguje jego działanie. Nie wzmocni – przy takiej odzieży warto ją najpierw wymoczyć i wyczyścić ręcznie, a potem wyprać w pralce. Zbyt rzadkie czyszczenie pralki Nieprzyjemny zapach i szary osad na praniu lub co gorsza – awaria pralki – to skutki zbyt rzadkiego czyszczenia urządzenia. Chodzi zarówno o elementy zewnętrzne, jak i wewnętrzne – bęben pralki oraz filtry. W sklepach znajdziemy specjalne środki czyszczące, które usuwają osad kamienny, pozostałości proszku oraz brud. Możemy zrobić to także w bardziej ekologiczny sposób, np. umieszczając w pojemniku na detergent 1/3 szklanki kwasku cytrynowego przy ustawieniu wysokiej temperatury prania – 90°C. Ważne, aby bęben pralki był pusty. Dezynfekcja gotowa! Pranie – niezależnie od ilości i okoliczności warto robić z głową i pamiętać o kilku niezbędnych zasadach, zanim wciśniemy magiczny przycisk „start”. W końcu chodzi o ubrania, które lubimy i w których czujemy się sobą. Niech służą jak najdłużej! Newseria nie ponosi odpowiedzialności za treści oraz inne materiały (np. infografiki, zdjęcia) przekazywane w „Biurze Prasowym”, których autorami są zarejestrowani użytkownicy tacy jak agencje PR, firmy czy instytucje państwowe.
Przekładałam bransoletkę z ręki na rękę za każdym razem, gdy źle pomyślałam czy powiedziałam o mężu. Czasem nawet kilkanaście razy na że odkąd Molier napisał „Szkołę żon”, nikt już niczego w tym temacie nie wymyśli? A jednak! Katoliczki – żony, mamy, przyjaciółki – postanowiły zadbać o to, by być dla swoich mężów… dobre! Wcześniej modliły się o dobrych mężów, ale czy same są dobrymi żonami? Postanowiłam zaczęło się od Chrześcijańskich Spotkań dla Mam z dziećmi, które odbywają się regularnie w kilku warszawskich, krakowskich i starachowickich parafiach. Uczestniczki spotkań, zafascynowane książką Lindy Dillow „Jaką żoną jestem?”, postanowiły popracować nad swoimi małżeńskimi relacjami, stosując starą, dobrą zasadę – zmiany zacznij od sprzed ślubu„Można powiedzieć, że w jakimś sensie żoną jest się z automatu. Ale im dalej się wchodzi w ten las, tym częściej okazuje się, jak wiele pracy trzeba włożyć w to, by być nie tylko żoną, ale by być dobrą żoną. Miała być sielanka, a potem okazuje się, że jest mnóstwo drobnych rzeczy, które tą sielankę zakłócają” – mówi Mirka Łukowska, jedna z prowadzących warsztaty dla dlatego kobiety – te z wieloletnim stażem i te, które małżeńską przygodę dopiero zaczynają – najpierw przypominają sobie, dlaczego wyszły za mąż za tego konkretnego człowieka.„Chcemy przywołać w sobie te marzenia, które miałyśmy przed ślubem” – wyjaśnia Agnieszka Strzoda, jedna z inicjatorek warsztatów.„Wyobrażałam sobie, że nasze małżeństwo będzie cudowne, romantyczne, że będziemy mieć czas na randki, a z biegiem czasu okazało się, że jak przychodzi pranie, gotowanie, opieka nad dziećmi, to zapominamy o tym. Warsztaty pomagają nam przypomnieć sobie te marzenia i do nich wrócić” – Czapska jest żoną od prawie 25 lat. Jak mówi, do małżeństwa przygotowywała się najlepiej, jak potrafiła – czytała, studiowała, rozmawiała. „Ten temat był mi bardzo bliski, zwłaszcza od strony duchowej, bo moją wymarzoną drogą było właśnie małżeństwo sakramentalne. Takiego też męża szukałam. Szybko jednak doświadczyliśmy tego, że nawet wymarzone małżeństwo nie będzie szczęśliwe bez pracy nad związkiem. A te warsztaty nieustannie przywołują mnie do pracy” – narzekaniaPierwsza zasada, o której słyszą uczestniczki warsztatów, to zakaz narzekania na mężów. „Łatwo jest ponarzekać, ale wychodząc za mąż przecież widziałyśmy w tym mężczyźnie zupełnie coś innego, czymś nas zauroczył. Chcemy wrócić do tej perspektywy” – wyjaśnia Mirka na początku nie powiedziała mężowi, że chodzi na warsztaty dla żon. „Nie pokazałam mu książki, z którą pracujemy, chciałam zrobić wszystko poza jego wiedzą” – warsztatach żony dostają różne zadania i – jak na prawdziwą szkołę przystało – prace domowe. Wśród nich zadanie pozytywnego myślenia i mówienia o mężu. „Miałam przekładać bransoletkę z ręki na rękę, zawsze wtedy, kiedy pomyślę negatywnie lub po prostu zacznę narzekać na męża. Był taki moment, że zmieniałam tę bransoletkę kilkanaście razy na godzinę. Trudno było tego niezauważyć. Mąż się ucieszył, nie spodziewał się takiego heroicznego czynu z mojej strony. A po kilku dniach przyszedł i zapytał, czy mogę znaleźć bransoletkę w jego rozmiarze, bo w zasadzie to on też chciałby podjąć takie wyzwanie” – mówi Mirka Strzoda dodaje, że skoro tylko temu jednemu człowiekowi na ziemi ślubuje się miłość, to o tę relację warto dbać najbardziej. „Nie staram się być żoną idealną, ale żoną wymarzoną. Chcę być żoną twórczą, taką, do której mój mąż z przyjemnością wraca po pracy, przyjaciółką” – Małgorzata Czapska zwraca uwagę, że podstawą relacji małżeńskiej jest komunikacja, która pozwala otwierać się na drugą osobę, widzieć nie tylko swoje potrzeby. A nad tym, jak dodaje, trzeba pracować każdego to robić? Jedną z metod może być np. wysyłanie miłych smsów czy pisanie liścików do swoich co to wszystko?„Istotą tych warsztatów jest dla mnie to, że mam odnaleźć swoją drogę dla siebie i dla naszego małżeństwa. Na spotkaniach dzielimy się naszymi pytaniami, pragnieniami. Patrzymy, co możemy poprawić, co zmienić. A przyjaciółki w szkole żon pomagają to odkrywać” – mówi Małgorzata warsztatów zgodnie przyznają, że chcą, by ich małżeństwa były takie, jak wymyślił to Pan Bóg. Dlatego dbają nie tylko o dobrą komunikację, ale też o wymiar duchowy swoich związków.„Ksiądz, który błogosławił nasze małżeństwo, powiedział, żebyśmy żyli w trójkącie – my i Bóg. Te relacje muszą się nieustannie przenikać. Skoro Bóg założył, że małżeństwo jest jednością, to każde małżeństwo jest w stanie tę jedność znaleźć” – mówi Małgorzata informacji o warsztatach dla żon można znaleźć na stronie
Sylwestrowe szaleństwo, karnawał, ferie - zima daje nam wiele okazji do aktywnego spędzania czasu. Podczas rodzinnych wypadów lub w dniu imprezy bawimy się świetnie, ale niestety potem zawsze czeka na nas... sterta prania. Istnieje jednak sposób, który sprawi, że ta czynność nie będzie już dla nas uciążliwa. 2 sekundy, 1 przycisk i 0 problemów - tak wejście w Nowy Rok może ułatwić nam pralka Indesit Innex. Sterta prania to już nie problem! Trwające ferie to doskonała okazja do rodzinnych wyjazdów, a wraz z nimi do spędzenia wspólnych chwil z dziećmi podczas spacerów czy zabaw na śniegu. Kilka dni odpoczynku od pracy i codziennych obowiązków. Z takich wyjazdów przywozimy bezcenne wspomnienia i piękne pamiątki, ale także... stertę brudnych ubrań. Najpierw czeka nas rozpakowywanie walizek, a następnie często czasochłonne pranie, które staje się udręką dla poszczególnych członków rodziny, zwłaszcza mam. Na szczęście teraz jest ono tak proste, że każdy z domowników będzie w stanie szybko sobie z nim poradzić. Dzięki intuicyjnej i prostej w obsłudze pralce, powyjazdowe pranie nie będzie już nam spędzać snu z powiek! Kilka przydatnych funkcji, które warto znać! Praca, dom (sprzątanie, gotowanie, czas dla siebie), dzieci w szkole i na dodatkowych zajęciach - nie ulega wątpliwości, że grafik dnia w wielu polskich rodzinach jest naprawdę napięty. W obliczu takich codziennych małych i dużych wyzwań - dobrze mieć pomocnika, który ułatwi uporanie się z powszednimi obowiązkami. Warto więc zaopatrzyć się w takie modele pralek, których funkcje w prosty i ekonomiczny sposób pozwolą nam oszczędzić czas i energię. Na przykład pralka Indesit z funkcją Push&Wash (dostępna np. w modelu BWE 71483X W PL) sprawia, że wstawienie prania to teraz naciśnięcie jednego przycisku i przytrzymanie go przez 2 sekundy. Tyle wystarczy, aby włączyć urządzenie, ustawić odpowiedni program, rozpocząć pranie... i już. Umożliwia także rozpoczęcie cyklu prania nawet przy wyłączonym urządzeniu, bez potrzeby wcześniejszego naciskania przycisku ON/OFF. Włączona kontrolka wskazuje, że cykl jest uruchomiony. Funkcja Push&Wash sprawdzi się idealnie przy praniu odzieży bawełnianej i syntetycznej - w programie trwającym tylko 45 minut i z maksymalną prędkością wirowania równą 1200 obrotów na minutę, usuwa w temperaturze 30° ponad 20 z najczęściej występujących na ubraniach plam, wliczając te z jedzenia, tłuszczu, wina czy kawy. Uwagę zwraca także innowacyjny czujnik (Water Balance Plus), który optymalizuje zużycie wody podczas każdej fazy cyklu, aby pobierać jej tylko tyle, ile naprawdę jest potrzebne (w zależności od załadunku) - gwarantuje to bardziej ekonomiczne pranie (mniejsze zużycie energii elektrycznej na podgrzanie wody oraz krótszy czas pracy). Mając na myśli oszczędne i ekologiczne rozwiązania warto postawić na korzystanie z urządzeń z dostępnym programem codziennym ECO 30° (Bawełna, Syntetyki, Kolorowe, Delikatne, Szybki), który gwarantuje takie same rezultaty prania jak przy cyklach o wyższych temperaturach. Możemy więc cieszyć się świeżym, czystym praniem, jednocześnie oszczędzając pieniądze i dbając o środowisko. Ponadto, warto wiedzieć, że efekty prania w dużej mierze zależą także od silnika urządzenia. W niektórych modelach pralek Indesit Innex (np. BWE 71483X W PL) występuje silnik inwerterowy bezszczotkowy, dzięki czemu urządzenia te pracują ciszej, zużywają mniej energii (klasa energetyczna A+++) i mają dłuższą żywotność (w porównaniu do modeli z silnikiem szczotkowym). Ponadto, specjalne ruchy bębna w pralce Innex zapewniają dokładne usuwanie uporczywych zabrudzeń i pomagają zwiększyć moc czyszczącą detergentu. Ciągła kontrola jego pracy zmniejsza wibracje podczas każdej fazy cyklu prania i wirowania, co w rezultacie ma wpływ na niski poziom hałasu. Pralka Indesit Innex sprawia, że codzienne życie rodziny staje się łatwiejsze i przyjemniejsze - jest prosta w obsłudze, praktyczna i posiada estetyczny design. To urządzenie skrojone na miarę naszych potrzeb, które pomaga oszczędzić nasz czas, pieniądze i wysiłek - komentuje Grzegorz Proniewicz, ekspert marki Indesit.
Staruszka mieszkała sama, bo dawno temu pochowała męża, a jej jedyny syn mieszkał w innym mieście i zapomniał o matce. Mówiąc dokładniej, nie chciał sobie o niej przypominać, ale to wszystko z powodu synowej, która nie przepadała za panią Stefanią – dlaczego, kobieta nie wiedziała. Nigdy nie kłóciła się z żoną syna. Owszem, czasami prosiła Mirka o pomoc, ale tylko jeżeli naprawdę jej potrzebowała, bo nie wystarczało jej emerytury na jedzenie albo czynsz. Syn pomagał niechętnie – Irena zrobiła mu takie pranie mózgu, że sam się złościł na matkę. A kiedy dostał pracę w innym mieście, był po prostu szczęśliwy – teraz będzie miał więcej pieniędzy, a matka z jej ciągłymi prośbami zostanie u siebie w domu. O ile na początku wysyłał jej od czasu do czasu jakieś pieniądze, to później w ogóle zapomniał – nie obchodziło go nawet, jak żyje jego mama. Pani Stefania nie rozumie, co zrobiła źle – próbowała wychować syna na mądrego i dobrego człowieka. Co poszło nie tak? Od najmłodszych lat syn nadwyrężał nerwy rodziców – a to ukradł coś w sklepie, a to męczył psa na podwórku, a to bił się z kolegami z klasy. Matka próbowała rozwiązywać konflikty, tłumaczyła synowi, pytała, ale na próżno – Mirek wciąż wymykał się spod kontroli. Kobieta miała nadzieję, że chłopak dorośnie i zmądrzeje. Wydawało się nawet, że tak się stało, ale na horyzoncie pojawiła się Irena, a jej syn zapomniał o wszystkim, co wcześniej obiecał matce. Pani Stefania cieszyła się, że Mirek się ożeni i będzie miała wnuki, ale jakoś nie udało jej się zbudować dobrych relacji z synem i synową. Wszystko szło ciężko i jakby na siłę – kobieta był zrozpaczona. Postanowiła żyć cicho i spokojnie u siebie w domu. Z trudem, ale jakoś radziła sobie sama – trochę posprząta, kupi coś tańszego do jedzenia. Oszczędzała na wszystkim, na czym mogła – jej emerytura nie była zbyt wysoka, a po siedemdziesiątce nie mogła już dorabiać – zdrowie jej na to nie pozwalało. I tak żyła. Pani Stefania lubiła chodzić na spacery do parku – siadała na ławce, patrzyła na szczęśliwe rodziny i było jej smutno, że jest taka samotna na starość. Kiedyś po takim spacerze kobieta postanowiła kupić trochę jedzenia do domu – poszła do supermarketu, wzięła kaszę, konserwy i zauważyła w lodówce ciasta. Wyglądały tak apetycznie, że pani Stefania zdecydowała się kupić kawałek – tak na spróbowanie. Z chleba trzeba będzie później zrezygnować, ale chociaż humor jej się trochę poprawi. Ale przy kasie zabrakło jej pieniędzy. Zawstydziła się i poprosiła o odjęcie ciasta: – Proszę pani, najpierw wkłada je pani do wózka, a potem jednak nie kupuje? – powiedziała ze złością kasjerka. – To nie specjalnie, przepraszam. – Przychodzą tacy różni żebracy, macają jedzenie, a my, normalni ludzie, musimy je później kupować, – powiedział jakiś mężczyzna w kolejce. Pani Stefania zaczerwieniła się ze wstydu, ale nie wiedziała, co powiedzieć. W tym momencie jakaś młoda dziewczyna nie wytrzymała: – Jak pan może tak się odzywać do starszej kobiety, nie wstyd panu? Posłuchaj, – powiedziała do kasjerki – ja zapłacę za ciasto, niech ta pani je weźmie. Staruszka aż się rozpłakała i odsunęła się na bok. Dziewczyna podeszła do niej i zaproponowała pomoc – odprowadziła ją do domu, a po drodze sobie rozmawiały. Dziewczyna miała na imię Ania i okazało się, że mieszka niedaleko pani Stefanii. Od tego czasu dziewczyna czasem przychodziła odwiedzić staruszkę, żeby ją pocieszyć i podnieść na duchu. Zawsze, kiedy wpadała do niej na herbatę, przynosiła ze sobą takie samo ciasto, jak to, które kupiła staruszce w dniu, kiedy się poznały.
Witam!!! Od paru miesięcy zacząłem odczuwać częste zmęczenie fizyczne jak i psychiczne (najbardziej), jestem za granicą od paru dobrych lat, wcześniej byłem sam, teraz mam swoją wymarzoną kobietę, Z KTÓRĄ JEST MI WSPANIALE... natomiast zastanawia mnie co jest takiego nie tak - po pierwsze mam dużo pytań i niejasnych odpowiedzi... I PROSIŁBYM o wyczerpujący opis dla mnie. Obawiam się, że depresja mnie dopada albo nawet juz dopadła i to nawet dawno temu - mam na myśli rok lub dwa, tylko że była to depresja sezonowa (tak przeczytałem wcześniej, że jest taki rodzaj depresji). Zacząłem się zastanawiać nad sobą i nad swoim zachowaniem - mam na myśli wybuchy agresji i po kilku minutach jest ok. Szukam przyczyn, moja narzeczona cierpi przez to, gdyż nie wie co się ze mną dzieje. Nie wiem czy jej mówić o tym, gdyż zawsze byłem facetem w pełni odpowiedzialnym, nie chcę, aby ona straciła poczucie bezpieczeństwa u mego boku! Nigdy nie przypuszczałem albo może do końca nie wiedziałem czym jest depresja i dlatego nie wiedziałem też, że mnie ONA DOPADA. Myślałem na początku, w zeszłe wakacje, że powodem jest to, że przestałem palić i tłumaczyłem sobie moje wybuchy właśnie tym itp. - co na pewno też było przyczyną, no ale zaczęło się to nasilać coraz mocniej. Pewnego razu mieliśmy księdza w domu po kolędzie, jak to przystało zimową porą, i rozmawialiśmy na różne tematy - jak się nam mieszka, gdzie pracujemy itp. itd... natomiast ja tylko narzekałem na wszystko (mając bardzo dobrą pracę w obcym kraju (kobieta moja również), wspaniałe mieszkanie i samochód itp. itd., życie na luzie... Po chwili ksiądz zapytał mnie - może ty masz DEPRESJĘ? Szczerze, to bałem się takiego stwierdzenia i uciekałem od tego - nawet jeśli cokolwiek przypuszczałem wcześniej, że to może jednak TO - nie wiedziałem co odpowiedzieć i powiedziałem, że "noooo na pewno jakiś taki lekki stan poddepresyjny jak to zimową porą za granicą" i od tego momentu zacząłem sie głębiej zastanawiać nad sobą i kleić fakty, czytać na ten temat...na temat DEPRESJI. Jakie mam objawy? - od listopada 2010 r. bardzo często, a nawet codziennie poczucie zmęczenia, przemęczenia, niezadowolenie z życia...różne wahania nastrojów, narzekanie na wszystko i wszystkich, bez codziennego uśmiechu na twarzy, niezadowolenie z pracy i do tego jeszcze dochodzą nerwy, kawa, stres w pracy i tak w kółko, codziennie spieszno mi do domu, do łóżka na leniuchowanie i nicnierobienie! Zimowa pora w krajach skandynawskich daje się we znaki i to też jest na pewno współczynnik tychże objawów, długie noce, brak promieni słonecznych, znajomych, towarzystwa, rodziny i codzienna monotonia, dużo pracy - a grosz potrzebny, tym bardziej, że planujemy ślub i mamy dalsze ambitne plany. Tłumaczyłem sobie na wszystkie strony co jest przyczyną - czy mam depresję czy nie? i odpowiedziałem sobie na pytanie dzisiaj, że TAK!! MAM!! Co jest w tym najciekawsze - jak sam stwierdziłem, że mam depresję (co sam stwierdzać nie powinienem), uśmiechnąłem się i byłem zadowolony, i teraz się zastanawiam dlaczego - czy dlatego, że bałem się czegoś gorszego, jakiejś gorszej wewnętrznej choroby (bo myślałem o tym) czy coś w tym stylu czy po prostu było to tylko chwilowe zadowolenie?? A może depresji jednak też nie mam?? i co wtedy...? NIE WIEM kogo się poradzić, nie chcę iść do lekarzy, gdyż nie słyszałem dobrych opinii na ten temat w tym kraju gdzie teraz jestem, następnie nie chcę brać leków, gdyż mają na pewno skutki uboczne (gdzie już czytałem na ten temat), a nie chcę też, aby ktoś pomyślał, że mi odbiło czy też że jestem nienormalny, gdyż funkcjonuję normalnie jak wcześniej, tylko bez ZAPAŁU DO ŻYCIA, BEZ MOTYWACJI, a przecież przede mną same piękne chwile: pobieramy się niebawem, planujemy dziecko, wszystko idzie pozytywną ścieżką, dlatego szukam RADY, szukam momentu, gdzie się to zaczęło - w którym momencie dokładnie i dlaczego? Wiem, że dużo ludzi boryka sie z tym problemem i nawet o tym nie wiedzą i nie mają pojęcia co ich dopada, tłumacząc swoje zachowanie zmęczeniem, brakiem energii itp. Chcę jeszcze podkreślić dlaczego sam stwierdziłem, że mam DEPRESJĘ - dlatego, iż po przeczytaniu kilku opinii na ten temat i po "przewinięciu taśmy" i połączeniu faktów wszystko się zgadzało, normalnie dokładnie - tak jakby ktoś opisał moją historię. Nie zgadzało się tylko to, że nie miałem myśli samobójczych, jak to w niektórych przypadkach bywa... Może najlepszym lekarstwem jest: "weź się chłopie w garść i do dzieła" - można i tak, ale czy się uda? Czekam na odpowiedź i rady od eksperta. DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ. MĘŻCZYZNA ponad rok temu Rozwój intelektualny dziecka autystycznego Autyzm to dziecięce zaburzenie rozwojowe. Częściej występuje u chłopców niż u dziewczynek. Sprawdź, co jeszcze warto wiedzieć na temat autyzmu. Obejrzyj film i dowiedz się więcej o rozwoju intelektualnym dziecka z autyzmem.
najpierw pranie potem siebie